W dzisiejszym odcinku postaram się poszerzyć Twoje spojrzenie na problem bolesnego współżycia płciowego. Wyjaśnię, że mięśnie dna miednicy to nie wszystko, że masaż i tabletka nie są w stanie zmniejszyć bólu oraz jaki wpływ na akt seksualny ma środowisko z jakiego pochodzisz, przekonania, stres oraz traumy. Po odsłuchaniu przekonasz się jak ważna jest znajomość swojej kobiecej anatomii oraz poznasz metody pracy, które możesz wykorzystać sama w domu!

https://open.spotify.com/episode/3o2cTy2BJjGd3NMiRZd5yq?si=pvVf3_EMQWWyaQ-x28kp9A


Transkrypt

Cześć! Z tej strony Adrianna Grobelna-Krajcer, to jest 66 odcinek podcastu, a dzisiaj będziemy rozmawiać o tym, że bolesne współżycie to nie tylko mięśnie dna miednicy.

Pelvismed. Zadbaj o swoje zdrowie intymne na każdym etapie życia.

Wydawać by się mogło, że temat jest dość prosty. Pacjentka odczuwa ból w trakcie wprowadzenia penisa do pochwy, ma wrażenie zacisku, coś blokuje swobodną penetrację. No to możemy podejrzewać, że problemem mogą być za bardzo napięte mięśnie dna miednicy, które kolokwialnie mówiąc zamykają, czyli obkurczają nam wejście do pochwy. No i skoro podejrzewamy mięśnie, no to spróbujmy je rozluźnić. I ta pacjentka, logicznie myśląc, powinna poczuć poprawę. Ale niestety sprawa nie jest taka prosta, ponieważ dno miednicy nie jest wyizolowaną grupą mięśniową pracującą właśnie w jakiejś takiej totalnej izolacji od reszty ciała. Nasze dno miednicy nie ma swojego oddzielnego sterownika i jest tak jak cała reszta ciała sterowana po prostu układem nerwowym.

No i wiele kobiet przychodzi do fizjoterapeuty licząc na to, że masaż przyniesie ulgę, że terapeuta w jakiś taki sposób magiczny uda mu się zmniejszyć napięcie mięśni dna miednicy. No one pytają często czy skuteczne tutaj będą prądy, czy może jakieś tabletki zalecamy, może hormony. Wiele osób szuka takiej szybkiej i skutecznej odpowiedzi. No trochę można by tak powiedzieć brzydko drogi na skróty w tej walce z bólem przy stosunku. Najlepiej takiej bardzo jednoznacznej odpowiedzi. Jeden czynnik mi pokaż, który mi pomoże. Kobiety chcą wiedzieć co konkretnie powoduje ten ból w trakcie seksu. No i nagle okazuje się, że fizjoterapeuta zaczyna zadawać jakieś dziwne pytania na temat stresu w codziennym życiu, poziomu libido, możliwości osiągnięcia orgazmu, jakości współżycia. Chce poznać historię tej konkretnej pacjentki. No bo za każdym z nas jakaś historia jednak stoi. I ta historia może mieć wpływ na jakość naszego życia seksualnego. I w dużym skrócie, jeżeli chciałybyśmy tak uogólnić, mogłabym powiedzieć, że na jakość seksu wpływają głównie trzy składowe.

Głowa, ciało i relacje międzyludzkie. Ja absolutnie w tym odcinku nie chcę umniejszać roli hormonów, bo w końcu nagrałam cały odcinek podcastu na temat wpływu hormonów na jakość współżycia. Wiemy jakie one są istotne w przypadku regulacji stresu, karmienia piersią, okresu około menopauzalnego. Ale dzisiaj podejdziemy do tematu z zupełnie innej strony, ponieważ hormony, no i wspomniane już dno miednicy, to po prostu nie wszystko.

No i musimy zacząć od tego, że nasze postrzeganie przyjemności płynącej z seksu będzie miało wpływ między innymi na to, gdzie się wychowałyśmy. Kontekst kulturalny, właśnie to środowisko, z którego pochodzimy. Wychowanie, religia, nasze osobiste przekonania, doświadczenia, stres życiowy, już wspomniane traumy, których doświadczyłyśmy na przestrzeni lat. Co więcej, ta przyjemność jest pojęciem bardzo subiektywnym i każda z nas ma na nie inne tak naprawdę określenie. No bo to, co jest przyjemne dla mnie, niekoniecznie musi podobać się Tobie, no i oczywiście vice versa.

Kolejnym aspektem jest moment życia, w którym aktualnie się znajdujesz. Jeśli jesteś młodą mamą, która ma na głowie dziecko, gotowanie, pranie, sprzątanie, w ogóle organizację życia domowników, to nie dziś się, że Twój umysł aktualnie po prostu nie pcha Cię w kierunku seksu, a Twoje libido leci na łeb na szyję. Jeżeli jesteś z kolei pochłonięta pracą zawodową, w głowie cały czas układasz listę zakupów, żeby się ze wszystkim wyrobić, ta Twoja lista to do co chwilę się wydłuża, no to też nie będzie odpowiedni moment na czerpanie przyjemności z seksu.

Ważnym aspektem jest też komunikacja w związku, tutaj bez dwóch zdań, bo czytanie w myślach i zgadywanie nie jest najlepszym pomysłem, uwierzcie mi, jeżeli chodzi o tę relację. Jeśli coś sprawia Ci ból, to jasno to zakomunikuj. Takie zagryzanie zębów z myślą, że a, jakoś to przeboleje, to tylko jest chwilka, tak naprawdę pogarsza problem. Ale ta komunikacja powinna też działać w drugą stronę, czyli dobrze by było, gdybyśmy rozmawiały o tym, co nam tą przyjemność sprawia. Omówmy swoje obawy, omówmy swoje wątpliwości. Ja pamiętam cały czas taką sytuację z pacjentką, która twierdziła, że na pewno ona już nie jest atrakcyjna dla swojego partnera z racji na kilka dodatkowych kilogramów, a po prostu po urodzeniu dziecka. No i ten problem tak zaprzątał jej myśli, tak zaprzątał jej głowę, że ona unikała tego seksu. No i po jakimś czasie para się udała na terapię małżeńską, no i tam pojawiło się takie ciekawe zadanie, żeby nawzajem narysowali jak na siebie widzą, jak na siebie patrzą. No i wyobraźcie sobie, że jej partner narysował ją jako taką totalną seksbombę, bo ja to pamiętam, bo ona mi ten rysunek przyniosła do gabinetu z podniesionym biustem, uczesanymi włosami. I tak właśnie on ją widział, kochał ją właśnie za to, jaka ona jest, taka mu się podobała, natomiast ona przez cały ten czas myślała, że w jego oczach straciła zupełnie na atrakcyjności. No i tutaj znowu tak naprawdę pojawia się problem tej komunikacji w związku z relacją albo jej braku.

Problemem generującym ból w trakcie współżycia mogą być też oczywiście nadużycie seksualne, wszelka przemoc seksualna, której kobieta doświadczyła w przeszłości. Możemy nosić sobie ten lęk, często wstyd wina i nawet będąc w takiej naprawdę dobrej relacji, nazwijmy ją zdrowej relacji z człowiekiem, na której tej kobiecie absolutnie zależy, ona może mieć problem w trakcie seksu. I chociaż świadomie chciałaby czerpać przyjemność z tego seksu, to jej ciało i głowa w tym momencie jej na to nie pozwala. I to nie jest tak, że ona świadomie i na złość specjalnie napina czy zaciska te mięśnie dna miednicy, żeby uniemożliwić penetrację. To się dzieje poza jej świadomością. Pacjentka często mówi, że jedyny moment, kiedy są w stanie uprawiać seks, to kiedy ona się od tego odcina, czyli myśli się zupełnie od tego aktu odcinają. W trakcie współżycia myśli o czymś innym, ulega takiemu mechanizmowi dysocjacji. Ona nie czerpie żadnej, absolutnie żadnej przyjemności z tego seksu. I takie objawy mogą się utrzymywać wiele, wiele lat, nawet dekad czasami po doświadczeniu tej konkretnej traumy i tutaj świetnie sprawdza się praca z psychoterapeutą.

Wiele pacjentek korzysta z treningów mindfulness, które uczą jak takiego świadomego bycia tu i teraz. No i finalnie takiego też świadomego bycia właśnie w trakcie tego aktu seksualnego. Dalej idziemy. Bardzo duże znaczenie według mnie jako fizjoterapeuty pracującego w gabinecie będzie tutaj miała również znajomość kobiecej anatomii. Bo ja pracując z pacjentkami w gabinecie widzę, że część kobiet w ogóle nie jest ciekawa tego swojego ciała, nie zna podstaw anatomicznych swojej budowy, nie wie gdzie są mięśnie dna miednicy, czasami gdzie jest odbyt, gdzie jest wejście do pochwy i może to by się wydawać to totalną podstawą, to uwierz mi, że wiele pacjentek ma z tym problem. A według mnie największą tajemnicą to już w ogóle jest owiana chyba łechtaczka. Bo kobiety nie zdają sobie sprawy jak wielkim i potężnym narządem właśnie ta łechtaczka jest. I to co my widzimy zewnętrznie przykryte napletkiem to jest tylko taki wierzchołek góry lodowej, a cała magia dzieje się dalej. Odnogi łechtaczki są długie i sięgają naprawdę daleko i dalej kobiety nie mają dużo świadomości w obszarze dna miednicy. Nie wiedzą jak są zbudowane mięśnie, jak działają, co to znaczy napnij mięśnie, co to znaczy rozluźnić, czy w ogóle czują te mięśnie. No i każda z nas wie, że są tam jakieś mięśnie kegla, ale po co i dlaczego, no to jest właśnie dobre pytanie.

Olbrzymim mitem też na pewno jest sam orgazm pochwowy. I drogie panie pamiętajcie, że nie istnieje coś takiego jak orgazm pochwowy. To jest orgazm odczuwany w trakcie penetracji, ale on dalej pochodzi z drażnienia łechtaczki. A orgazm występujący przez stymulacje jakieś zewnętrzne nie jest gorszy, nie jest bardziej niedojrzały, absolutnie. I poznając swoją anatomię uczymy się doświadczać właśnie w trakcie tego seksu. Dlatego my w trakcie wizyt używamy modeli anatomicznych. Znajdziecie u nas bardzo dużo modeli, znajdziecie dużo planszy, schematów, żeby pacjentka mogła zrozumieć jak funkcjonuje jej ciało, jak bardzo to wszystko jest ze sobą powiązane. I dzięki temu możesz połączyć się ze swoją częścią ciała, którą jest po prostu bardzo ciężko sobie wyobrazić, bo większość z tych mięśni, z tych narządów, o których my rozmawiamy, ich po prostu nie widać gołym okiem, dlatego te modele są tutaj pomocne.

No ale dobre, myślę, że możesz sobie zadać teraz takie pytanie, co robić z całą tą wiedzą? Jak ruszyć ten temat? No, aby działać po prostu skutecznie. Jeśli zaczniemy może od tego, że jeśli podejrzewasz, że twój problem może mieć faktycznie podłoże psychiczne, to warto skonsultować to z odpowiednim specjalistą. Jeśli postawisz tylko i wyłącznie na fizjoterapię i jakieś takie techniki pracy z ciałem manualne, to efekt może nie być dla ciebie zadowalający, albo on będzie na chwileczkę, ale problem gdzieś tam będzie wracał. My przede wszystkim chcemy pracować nad przyczyną powstawania dolegliwości, a nie tylko z jej objawem, jakim tutaj będzie na przykład bolesny seks albo napięte dno miednicy. Tutaj się też świetnie sprawdzają wspomniane przeze mnie techniki mindfulness. Naprawdę wiele kobiet korzysta, bo one pomagają się skupić jakby myślami, pomagają nie odbiegać myślami od tego aktu seksualnego, więc też zachęcam, praktykujcie. Ale też równie dobrze działają ćwiczenia oddechowe nastawione na wydłużony wydech. I tutaj w czasie tego wydechu dochodzi do stymulacji układu przywspółczulnego, części układu nerwowego, części przywspółczulnej. I to jest właśnie ta część, która odpowiada za rozluźnienie mięśni i relaksację, więc można to pięknie połączyć w jedną całość. Idealnie też będzie wprowadzić ruch. I tutaj fajnie gdyby to był ruch, który da ci troszeczkę więcej luzu i miejsca w ciele. I tu zaleca się wybór ruchu z takiej grupy, może kojarzysz tą nazwę, body and mind.

Przykładami takich aktywności na przykład będzie joga, jest szczególna taka grupa odmiana jogi, czyli in-yoga, tutaj się świetnie sprawdza. To może być pilates, rolowanie, stretching, mobility, jakby ten zakres ruchu jest bardzo duży, ale kierujemy się gdzieś tam w kierunku rozluźniania. Doskonale sprawdzi się też metoda TRE, nie wiem czy kojarzycie. To jest metoda, którą wprowadzamy sobie w elementach tak naprawdę w czasie terapii z pacjentkami. I ona polega na nabyciu takiego mechanizmu autoregulacji swojego ciała. I to się dzieje poprzez wytworzenie drgań neurogennych. Są takie, jak patrzysz na osobę z zewnątrz, która aktualnie ćwiczy TRE, no to wydaje się jakby ona się po prostu na ziemi trzęsła. Natomiast no to właśnie nie jest tak, że to prowokuje, tylko są to drgania neurogenne. I to jest bardzo ciekawy sposób pracy, o którym obiecuję kiedyś na pewno troszeczkę więcej opowiedzieć. Może nawet zaprosić gościa, w którym się tym specjalizuje, no bo ja nie jestem trenerem TRE, więc też nie chcę się na razie na ten temat wypowiadać. Dobrym sposobem pracy będą też metody tak zwanej stopniowej ekspozycji, czyli takiego zapoznawania się z okolicą krocza, na przykład poprzez dotyk. I możesz zacząć od oglądania krocza w lusterku. Zobacz jak się z tym czujesz. Potem dotknij tego obszaru jednym palcem. Przyłóż całą dłoń. Spróbuj wprowadzić palec do pochwy. Wykorzystaj w tym celu dilator, czyli taki rozszerzacz pochwowy. I te metody stopniowej ekspozycji, ich jest bardzo dużo, ich jest wiele, ale najważniejsze, żeby kolejne etapy następowały powoli i w zgodzie z tobą. Nikt nie narzuca ci tempa pracy. Nikt nie mówi, że co tydzień musisz iść dalej, że w poniedziałek wprowadzasz jeden palec, ale za tydzień to już na pewno dwa. Absolutnie tutaj ty decydujesz jak szybko posuwasz się do przodu.

No i najważniejsze to jest właśnie praca z szacunkiem do własnego ciała. Bardzo dobre efekty przynoszą też techniki poprawiające świadomość obszaru krocza, obszaru pochwy. Spróbuj na przykład kilka razy dziennie wyczuć w ogóle w jakim stanie są twoje mięśnie dna miednicy. Czy czujesz, że są napięte, czy może są rozluźnione. Jeśli są napięte, to czy możesz je puścić, czyli zrobić taki efekt jakby coś zjechało niżej w tej pochwie i delikatnie się otworzyło. Jakie emocje w ogóle to wywołuje? Spróbuj spojrzeć troszeczkę na tę okolice dna miednicy. Ja zawsze mówię jak taki narrator, który opowiada jakąś historię. Opisz co robią mięśnie. Opisz jak się zachowują. Może widzisz jakiś kolor, ciepło, może zimno. Spróbuj wyczuć emocje, które pojawiają się kiedy wyobrażasz sobie, że wprowadzasz tampon do pochwy. Może palec, może penisa. Te kroki, które pokonujesz absolutnie tutaj znowu nie muszą być milowe. To jest technika małych kroków.

No i finalnie bardzo dobre efekty. Tak jak już mówiłam, oczywiście przynosi fizjoterapia uroginekologiczna, praca zewnętrzna, ale też praca przezpochwowa właśnie połączona ze świadomą pracą pacjentki. To daje najlepsze wyniki. Natomiast musisz pamiętać, że fizjoterapia nie zrobi roboty za ciebie. Ten fizjoterapeuta nie zrobi tego za ciebie. To, że ty raz w tygodniu przyjdziesz do gabinetu, położysz się na kozetce, ktoś wykona na tobie jakąś pracę manualną, to nie spowoduje, że problem zniknie. Bo to ty jesteś odpowiedzialną za swoje ciało. To ty je znasz najlepiej, wiesz co mu służy, wiesz czego nie lubi. Może sama już odkryłaś coś, co ci pomaga. I musisz zrozumieć, że twoje ciało nie jest popsute. Bardzo ważne jest, żeby specjaliści tak zwani od głowy, w cudzysłowie oczywiście, i od ciała współpracowali razem. Bo właśnie wtedy nasza pacjentka osiąga najlepsze efekty. Ale ty też nie bój się korzystać z tej pracy psychoterapeutów, z pomocy psychoterapeutów.

Uwierz mi, że w tym momencie fizjoterapia, której celem jest zmniejszenie bólu w trakcie współżycia, po prostu idzie szybciej. Ty też poświęcisz na to mniej czasu, mniej pieniędzy. I jednocześnie tutaj oczywiście, że też tak trzeba powiedzieć. Więc warto i nie zwlekaj za długo z tą decyzją. No i myślę, że wiele kobiet po odsłuchaniu tego odcinka odczuje pewną ulgę, no ale duża grupa też stwierdzi, że opanowanie problemu bolesnego współżycia to wcale jednak nie jest takie łatwe i wymaga kompleksowego spojrzenia. Jeśli myślałaś, że uda ci się to załatwić jedną tabletką, hormonem, masażem u fizjoterapeuty, no to mam nadzieję, że teraz jesteś w stanie spojrzeć na ten problem nieco szerzej. I tyle na dzisiaj moi drodzy.

Jeżeli jesteś tutaj ze mną, dotarłaś do samego końca, to znaczy, że ten odcinek był w jakimś stopniu dla ciebie wartościowy. I mi będzie jak zawsze bardzo miło, jeśli poświęcisz chwilę na polubienie go. Może uda ci się zostawić jakiś komentarz, jakieś dobre słowo poniżej. A jeśli poczujesz taką chęć podzielenia się tym odcinkiem z innymi, udostępnij go na swoich social media. Dla mnie to jest zawsze największa nagroda. Ja was jak zawsze zapraszam na swojego bloga Fizjoterapia na Szpilkach, na Instagrama pelvismed_com oraz oczywiście na stronę naszego gabinetu pelvismed.com. Tam możecie umówić się w bardzo łatwy sposób do naszych specjalistów. Wszystkie dziewczyny, wszystkie fizjoterapeutki pracują z problemem bolesnego współżycia i każda pokieruje was z najlepszą wiedzą jaką tylko mają. Dziękuję wam serdecznie. Do usłyszenia w kolejnym odcinku podcastu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *