Wydawać by się mogło, że o nietrzymaniu moczu wiemy już wszystko. Jest powszechnie występującą dolegliwością, która dotyczy większej ilości kobiet niż cukrzyca. Ale w dalszym ciągu, czy to w gabinecie czy w realu, słyszę mity, które są powielane przez kobiety i o zgrozo przez specjalistów medycznych. W tym artykule kładziemy kawę na ławę i rozprawiamy się z najczęstszymi, błędnymi przekonaniami odnośnie nietrzymania moczu.
Myślę, że najbardziej ugruntowanym przekonaniem jest fakt, że nietrzymanie moczu dotyczy tylko starszych pań. Popuszczanie moczu kojarzy się ze starszą osobą, korzystającą z pieluchomajtek. Wiele z nas ma babcie lub starsze sąsiadki od których często czuć mocz. Ale prawda jest taka, że 2% wszystkich kobiet walczących z nietrzymaniem moczu, stanowią dziewczyny poniżej 20 roku życia. Szok! Co więcej badania mówią, że wśród nastolatek uprawiających sport wyczynowy, to aż 25% dziewczyn. Kiedyś prowadziłam a terapii dosłownie całą drużynę lekkoatletek, ponieważ wszystkie po dobiegnięciu do mety miały dosłownie przemoczone spodnie od moczu.
Zapytacie skąd u młodych dziewczyn taki problem. Jeśli mówimy o nastolatkach trenujących wyczynowo, to winą jest przeważnie zbyt duża intensywność treningu w stosunku do wytrzymałości mięśni dna miednicy. Wybieranie treningów biegowych i wyskokowych takich jak np. sprinty lub gimnastyka artystyczna jest dużym obciążeniem dla młodego organizmu. I nie było by tu absolutnie nic nieprawidłowego, gdyby ich trening zawierał elementy profilaktyczne. Kiedy napiąć mięśnie, kiedy rozluźnić, na jakie objawy zwrócić uwagę.
Musimy pamiętać, że nietrzymanie moczu w Polsce dalej jest tematem tabu, a co dopiero w młodszej grupie wiekowej. Widzimy, że skala problemu jest duża i według mnie, należy pochylić się nad edukacją w szkołach. Jeśli słucha mnie jakaś nauczyciela lub pedagog, która jest zainteresowana tematem profilaktyki i poszerzania świadomości w szkołach, to zapraszam do kontaktu!
Kolejnym mitem, z którym musimy się raz na zawsze rozprawić, jest zdanie, że nietrzymanie moczu łączy się zawsze zza słabymi mięśniami dna miednicy. Pacjentka, która szuka pomocy u ginekologa lub urologa, przeważnie, ale nie zawsze (nie mogę generalizować) usłyszy hasło, napinaj mięśnie kegla. Wtedy kobieta pyta, ile razy dziennie. Na co często dostaje odpowiedź – jak najwięcej!
Musisz wiedzieć, że pomiędzy nietrzymaniem moczu, a słabymi dnem miednicy, nie zawsze możemy postawić znak równa się. Aktualnie u wielu kobiet obserwujemy nadmiernie napięte mięśnie dna miednicy. Te kobiety mają problem z bolesnym seksem, bolesnymi miesiączkami, nie są w stanie wprowadzić tamponu do pochwy, a badania ginekologiczne są dla nich największym stresem.
Jeśli mięśnie dna miednicy są bardzo napięte, to jednocześnie są przetrenowane. Mięsień przetrenowany jest po prostu zmęczony. A zmęczony mięsień nigdy nie będzie pracował prawidłowo. Twoje dno miednicy powinno zareagować, czyli napiąć się w momencie kiedy wyżej, czyli w brzuchu, rośnie ciśnienie. Dzieje się tak np. w czasie kaszlu czy kichania. Ale jeśli mięśnie są zmęczone, to w tej sytuacji nie będą reagować prawidłowo i dojdzie do wycieku moczu.
Nie daj sobie wmówić, że musisz wykonać minimum 300 skurczów dziennie, żeby pozbyć się problemu. Co więcej, pamiętaj, że takie działanie może wbrew pozorom przynieść odwrotny efekt. Zdarzają się Pacjentki, które przychodzą do naszego gabinetu i mówią, że dużo ćwiczą, a nietrzymanie moczu się pogłębia. Jakiekolwiek ćwiczenia zaczynamy dopiero po badaniu mięśni i określeniu ich stanu wyjściowego. Zaufaj swojemu terapeucie, który mówi, że musisz rozluźnić mięśnie, żeby pozbyć się popuszczania. Oni wiedzą co robią!
Następnym błędnym przekonaniem jest zdanie, że nietrzymanie moczu nie ma prawa pojawić się u kobiet rodzących cięciem cesarskim. I oczywiście zgadzam się, że droga porodu ma znaczenie, a poród przez cięcie cesarskie jest dużo mniej urazowy dla krocza. Ale jak wytłumaczyć przypadki nietrzymania moczu po cięciach? A jeśli mam być dokłada, to statystyki mówią, że jest to 3-12% kobiet rodzących cięciem. Niemało co?
Pamiętaj, że nad staniem swoich mięśni dna miednicy pracujesz przez całe życie. Jeśli Twoje mięśnie zawsze były słabe, to nie wiń ciąży za wszystkie swoje dolegliwości. Ciąża jest tylko uwieńczeniem naszego stanu zdrowia, ale niestety pokazuje wszelkie niedoskonałości. Co więcej, nie ważne jak rodzisz, bo i tak przez 9 miesięcy byłaś w ciąży! Twoje ciało się otwierało, mięśnie dna miednicy rozluźniały i rozciągały, ponieważ Twój organizm szykował Cię tak czy siak do porodu naturalnego. Zmiany, które zaszły w ciele w połączeniu z osłabionymi mięśniami, jeszcze sprzed zajścia w ciążę, są wystarczające aby pojawiło się nietrzymanie moczu. Pamiętaj żeby po porodzie cięciem cesarskim sprawdzić stan mięśni dna miednicy u fizjoterapeuty uroginekologicznego. Na prawdę warto!
Wielkim mitem, ale też ogromną obawą jest przekonanie, że nietrzymanie moczu można odziedziczyć. Do nas, do Pelvismedu, czyli naszego gabinetu, przychodzą Pacjentki, na wizyty profilaktyczne, ponieważ boją się, że odziedziczą nietrzymanie moczu po mamie lub babci. Mówią, że w rodzinie ten problem mają wszystkie kobiety. I ja mega szanuję podejście profilaktyki i działania przed wystąpieniem objawów.
Ale to nie do końca jest tak, że my jako kobiety, dziedziczymy konkretny objaw, jakim w naszym wypadku jest nietrzymanie moczu. Natomiast, możemy odziedziczyć jakość tkanki łącznej, która wpływa już na proces kontynencji, czyli utrzymania moczu. Tkanka łączna to taki kit, który uszczelnia wiele przestrzeni w naszym ciele. Między innym uszczelnia cewkę moczową i buduje powięź między pochwą, a pęcherzem moczowym. Jeśli Twoja tkanka łączna jest genetycznie słabsza, to masz większe szanse na rozwinięcie nietrzymania moczu. Ale powtarzam, masz większe szanse, co nie znaczy, że na pewno się pojawi. Czyli podsumowując, jeżeli Twoja babcia popuszcza, to wcale nie znaczy, że Ty też będziesz, o ile odpowiednio o siebie zadbasz. I tutaj weź przykład z moich Pacjentek, które jako świadome kobiety, chcą wprowadzić profilaktykę.
I ostatnim przekonaniem, na które chciałabym zwrócić Waszą uwagę jest zdanie, i tutaj będzie to dosłowny cytat z gabinetu: „Miałam nietrzymanie moczu po pierwszym porodzie i w drugiej ciąży, ale poprawiło się samo po drugim porodzie.”
Wydawać by się mogło – super! Był problem, teraz nie ma problemu, po co drążyć temat. Ale już tłumaczę, Nietrzymanie moczu po porodzie raczej nie poprawi się samo. Nie ma cudów. Chociaż możemy właściwie mówić o dwóch cudach. A mianowicie, wygaszenie nietrzymania moczu po 2 tygodniach od porodu, gdzie Twoje mięśnie są po prostu najbardziej rozciągnięte lub zanik objawów po okresie laktacji. Jest to związane z gospodarką hormonalną.
Ale jeśli u tej kobiety nietrzymanie również utrzymywało się w drugiej ciąży, to mamy inną sytuację. Jako fizjoterapeuci, w takim przypadku, myślimy najczęściej o występowaniu obniżenia narządu. Narząd jakim będzie macica lub pęcherz moczowy, schodzi niżej i zaczyna zaginać cewkę moczową. Cewka moczowa działa trochę jak wąż ogrodowy. Jeśli wąż jest prosty – woda przez niego leci, jeśli go zagniemy – hamujemy wyciek wody. I podobnie jest z cewką. Jeśli narząd, który opada, zagina cewkę moczową, to nie dochodzi do wycieku moczu, ponieważ światło cewki jest zamknięte. Ale jeśli fizycznie uniesiemy opadający narząd, np. wykorzystując w tym celu wziernik w czasie badania lub pessar, to kobieta automatycznie znowu zaczyna popuszczać mocz. Takiej sytuacji nie nazywamy wyleczeniem, tylko pojawieniem się dodatkowego problemu, którym trzeba się zająć. Medycznie takie nietrzymanie moczu, nazywamy ukrytym nietrzymaniem. Jest ale go nie widać.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu dzisiejszego wpisu, nie masz już wątpliwości na temat nietrzymania moczu.
Pamiętaj, że moje treści są również dostępne w formie podcastu. Odcinek na temat nietrzymania moczu możesz odsłuchać zarówno na Spotify, Apple Podcasts i YouTube.